Czas na podsumowanie premierowego występu w PP.
Po pierwsze mamy cenne nad bardzo silnym rywalem zwycięstwo i to musi cieszyć. Węgrzy nam wyjątkowo "leżą" jako przeciwnik. Pokonaliśmy ich już 2 razy na neutralnym terenie, raz u nich, więc nie wypadało przegrać u siebie. Mimo wszystko, to był chyba najcięższy mecz spośród wszystkich jakie do tej pory graliśmy z Madziarami.
Myślę, że wybraliśmy dobrą taktykę (jeśli zwycięska to znaczy, że dobra), z tych zawodników, których powołałem, biorąc pod uwagę ich formę, zdecydowałem się zagrać z obwodu. Biorąc pod uwagę, że dali w obronie MtM na pewno nie było to złe rozwiązanie (w grę wchodziło jeszcze Princeton). Szczerze mówiąc podobnej taktyki spodziewałem się po Węgrach, dlatego muszę przyznać, że gra spod kosza była dla mnie lekką niespodzianką.
Jeśli zaś chodzi o przebieg spotkania to nasi chłopcy na pewno byli speszeni i skonfudowani, kiedy ich węgierscy rywale pokazali im swoje "wielkie ptaki". Było to widać na parkiecie, to Węgrzy narzucili swój rytm gry, od początku zyskali kilkupunktową przewagę, którą stopniowo powiększali. Był moment kiedy naprawdę było niewesoło...Słabo grali nasi SG, bardzo dobry mecz rozgrywał węgierski niski skrzydłowy, trafiali ich wysocy i przyznam szczerze, że zrobiło się gorąco. Jednak ostatnio kwarta (wychodziliśmy na nią z -9 pkt.) udowodniła, że w naszych orzełkach tkwi spory potencjał. Od początku rzucili się na rywala, szybko odrobili całą stratę punktową i ku ogromnej radości ponad 20 tys. kibiców zgromadzonych w Nałęczowskiej hali wytrzymali nerwowo końcówkę. Węgrzy seryjnie nie trafiali, musieli faulować, a nasze chłopaki bardzo ładnie wykonywali rzuty osobiste.
Wynik ostatecznie lepszy niż gra, nasi długo dochodzili do odpowiedniego rytmu meczowego, widać też było że byli mocno stremowani. Dla wielu z nich występ przed taką publicznością był nie lada przeżyciem ;) W każdym razie nie ma nic przyjemniejszego niż ograć trudnego przeciwnika, grającego z grubej rury. Statystyki całkiem przyzwoite (jedne z lepszych w PP), a więc są powody do optymizmu, choć jesteśmy świadomi, że przed nami długa droga i czeka nas jeszcze wiele pracy.
W poniedziałek czeka nas wycieczka do urokliwego Luksemburgu. Ciężko spodziewać się wielkiego oporu ze strony rywala. Wszyscy czekamy co przyniesie nam los w dalszych meczach PP, bo bądźmy uczciwi, sukces w PP w 95% zależy od korzystnego rozkładu gier w rundzie zasadniczej.