Leniwe popołudnie mija spokojnie w siedzibie Pssycholi.Na korytarzach cicho i spokojnie. Nawet sprzątaczki starają się wycierając kurze nie wzbudzając przy tym nadmiernych decybeli. Prezesa od kilku dni nikt nie widział w klubie. Krążą plotki, że pojechał szykować wszelkie możliwe podstępy na sobotnie spotkanie z WKSem. Niestety na pytanie gdzie jest, nikt nie umie odpowiedzieć.Żeby się przekonać że Pssychole faktycznie są na swoich obiektach i szykują się do konfrontacji, należ z wielką ostrożnością podejść do klubowej hali, uważając przy tym na wszystkie nisko latające oszczepy, młoty i inne metalowe kule. Jak się nam udało ustalić, chwile później kiedy nasz operator kamery został już oswobodzony z oszczepu przed którym nie zdążył się uchylić, to tylko lekka rozgrzewka przed śniadaniem.Potem w programie są jeszcze, zapasy, boks, walka wręcz, podstawy hokeja (te dotyczące walki w zwarciu), trochę rugby 7 osobowego i sprinty na 100 metrów. Te ostatnie na wypadek gdyby przeciwnik wstał i zaczął uciekać.Po skończonym treningu udało nam sie chwilę porozmawiać z Rochem Kupsem, który z podbitym okiem i z ręką na temblaku gonił jeszcze Jorge Lazaro, aby jak się wyraził "dodać mu animuszu". Na nasze pytanie co sądzi o sobotniej konfrontacji z WKS odpowiedział tak:"Wiecie, ja już mam dość tych ciągłych gierek. Graliśmy już z nimi w tym sezonie 3 razy. W sobotę zagramy po raz 4. Mieliśmy zabukowane bilety na Bahamy już od wtorku. Niestety po przegranej w 1/2 PP prezes się zirytował i zamiast wysłać nas w tropiki, wylądowaliśmy na siłowni. Wobec tego w sobotę będzie czas zemsty, za te tony przerzuconej stali, w sobotę skończą się hot-dogi, wypłyniemy poza mapy i będą tam potwory. Może nawet sushi podadzą."