A u mnie wygrałem pierwszą kwartę, póżniej w drugiej staciłem to, co zdobyłem w pierwszej, w trzeciej było po równo, a w czwartej trochę odskoczyli i nie zdążyłem ich dogonić. Gdyby ostatni rzut przeciwnika został zebrany przeze mnie i miałbym tak z 5 sekund na buzzerbeatera, to byłaby dogrywka, a tak nieszczęsne 74-77.