Moje zdanie już pisałem - należy zwalniać, żeby zmniejszyć wynik (a więc stratę).
Czyli zamiast wyniku średniej oczekiwanej 100:90 dla rywala zrobić 50:45 (w dużym uproszczeniu podzieliłem przez dwa - skoro selekcjoner w dużym uproszczeniu przy przyśpieszaniu mnożył razy dwa).
A więc żeby pojawiła się niespodzianka to wystarczy rzucić mniej punktów niezgodnie z wartością oczekiwaną.
Porównałbym to do sytuacji gdy gram w prostą grę w kości - dziesięć rzutów i wygrywa ten, kto ma większą sumę oczek. I jeśli zostanie jeden rzut i przegrywam czterema oczkami, to moja jedyna szansa na wygraną jest taka, że wyrzucę "6" a przeciwnik "1". Szansa na to wynosi 1/36 (jeden na 6x6 przypadków). Mała bo mała, ale to 2,78%. Natomiast jeśli zagramy na 20 rzutów i na dwa rzuty przed końcem będę przegrywał ośmioma oczkami (wszystko pomnożyłem razy dwa niby pełna symetria), to moją szansą są tylko układy (pierwsze dwie pozycje to moje osiągnięcia a następne, to osiągnięcia rywala):
(6,6,1,1), (6,6,1,2), (6,6,2,1), (6,5,1,1), (5,6,1,1). Czyli 5 przypadków na 6x6x6x6 = 1296 możliwych. A więc szansa wynosi tylko 5/1296 = 0,39%.
Tak więc jest ponad 7 razy mniejsza. A więc widać, że będąc teoretycznie słabszym warto ograniczyć liczbę losowań, żeby zwiększyć szansę na to, że losowanie będzie dla nas szczęśliwe.
Last edited by B.B.King at 1/2/2009 12:27:46 PM