Polska 66, HISZPANIA 74
Tak jak obiecałem, wracam do spotkania na chłodno, by przedstawić swoją wersję tego, gdzie popełniłem błędy. Zacznijmy od chyba genezy wszystkich naszych problemów, czyli wyboru taktyki. Generalnie zakładałem, że Hiszpanie, widząc naszą dotychczasową historię gier na tym turnieju, zdecydują się posłać GDP zróżnicowane, albo że w ogóle nam je odpuszczą. W połączeniu ze znośną formą naszych podkoszowych przesądziło to o wyborze LI jako taktyki na to spotkanie. Jak się okazało, bardzo złego wyboru. O tym, że przez to Hiszpania trafiła nas w GDP, nie muszę przypominać. Warto jednak zastanowić się nad dalszymi konsekwencjami tej decyzji.
Przede wszystkim pociągnęło to za sobą parę naprawdę złych wyborów personalnych. Najpoważniejszym z nich wydaje mi się wybranie Barczuka jako SF na to spotkanie zamiast np.: Kukli bądź Burghardta. Dobry IS oraz wysoka forma sugerowały, że możemy mieć z niego korzyści. Niestety, zamiast korzyści uzyskaliśmy niecelną strzelbę, która wzięła na siebie 25 rzutów, trafiając tylko 8. Żyjewski jako PG też niezbyt zgadzał się z "linią partii" narzuconą przez LI. Zakładałem jednak, że jego PS zniweluje ten efekt. Niestety, nie wiem czemu, ale nie zniwelowało (i nie pozwoliło też dorzucić piłek do Kopty i Snopka mimo względnie niezłego flow). Mimo to nie jestem pewien, czy 1/12 nie jest przypadkiem gorszym wynikiem niż powinien być - ofensywny rating sugeruje mi, że 3-4 trafione rzuty byłyby uczciwszym wynikiem.
Do ew. czynników działających na niekorzyść dorzuciłbym jeszcze zbiórki. Pomimo takiego samego poziomu RB, Hiszpania wygrała ofensywne zbiórki 17-8. Z jednej strony, spotkałem się z sugestiami, że nie ma w tym przypadku - przykładowo, zmiana matchupów mogła ukryć trochę umiejętności u Hiszpanii, a inne skille oraz GDP wzmocnić efekt. Z drugiej strony w
(43077) nawet po uwzględnieniu przewagi Chin w poziomie RB nie widzę podobnego efektu.
Podsumowując, mam wrażenie, że Hiszpania wygrywa trochę szczęśliwie - niemniej niestety sporo zrobiłem, by temu szczęściu pomóc. Teoretycznie ta porażka jeszcze nie eliminuje nas z walki o awans - jeśli jednak nie pokonamy Francji, MŚ w praktyce dla nas się kończą. Spróbujemy, może uda się zaskoczyć Koguty, które już są w praktyce pewne gry w półfinale i mogą oszczędzać siły na PO. Na pewno jednak parę wpadek Włochów ułatwiłoby sprawę - Chiny jesteśmy w stanie jeszcze dogonić własnym asumptem.
Leniwy, stary, wyliniały kocur. Czasem jeszcze zerknie na polskie tłumaczenia.