No i dodatkowo z pucharu odpadł Prawie Mistrz Polski w piłce nożnej (wiadomo że im się ten tytuł należał jak psu kość). Ciekawa taktyka trenera - zaplanować cały dwumecz w ten sposób, żeby losy awansu rozstrzygnęły się strzałem w 95 minucie. Pech chciał, że jakiś Norweg (albo i nie) symulował faul i piłka trafiła w kolano leżącego - a zwycięstwo w całym pucharze było na wyciągnięcie ręki.
W dodatku kibice się nie popisali i spalili jedynie 2 krzesełka na stadionie.