W pierwszej kolejności dziękuję za gratulacje!
Gratulacje jednak należą się przede wszystkim dla Ciebie! Jak można łatwo teraz sprawdzić rywalizowałeś ze składem wartym ok. 700k. Masz kosmicznie mocny skład przy zachowaniu przyjemnych pensji. To robi bardzo duże wrażenie! Gdyby nie pewne Twoje złe decyzje to byś mnie odprawił z kwitkiem nie dając mi większych szans!
W finałach nie dało się Tobie nie kibicować. To byłaby MEGA historia, wygrać pomimo tylu przeciwności losu. Tak jak Ci pisałem, w pewnym momencie sam trzymałem za Ciebie kciuki. Poza tym uważam, że ta PLK po prostu Ci się należy po tylu sezonach walki! :)
Szczęśliwie szczęście jednak przez cały czas było po mojej stronie!
Szczęśliwie większość trudnych meczów w pierwszej rundzie miałem u siebie. W wyniku czego do meczu ze Starą Damą udało mi się jakoś ślizgać. Było to o tyle ważne, że finansowo wszystko się zgadzało i nie było takiego zjazdu z zielonymi jak w poprzednich sezonach.
Jak już przy terminarzu jesteśmy i moim szczęściu, po porażce numer dwa w sezonie z Chomiczem (tu akurat miałem pecha - kontuzje :P). Byłem już pogodzony, że awans z bilansu jest niemożliwy. (Dodam, że to było moim głównym celem w tym sezonie!)
Wprawdzie mieliśmy tyle samo dużych punktów. Jednak to Jarlos był lepszy w małych punktach i w perspektywie ostatnie mecze miał z najsłabszymi w konferencji Orlikiem i Piasecznem. Podczas, gdy ja ostatnie trzy pojedynki miałem z mocnymi: Krakowem, Mniszkiem i Inowrocławiem. Czyli drużynami walczącymi o PO w naszej konferencji.
Co prawda był jeszcze moment, że po cichu liczyłem na WielkiegoSzu, gdyż jego mecz z Chomiczem był we Włocławku a dodatkowo jeszcze w TV. Zatem obydwu zapewne zależało tak samo na wygraniu. Moje nadzieje, jednak okazały się płonne i Chomicz wygrał ten mecz nie dając mi większych złudzeń.
W tym momencie nieoczekiwanie uruchomiło się właśnie moje szczęście. Z uwagi na fakt, że w sytuacji, gdzie postanowiłem zadbać o jak najlepsze minuty (już myśląc o PO) w meczu z Krakowem kompletnie nie licząc na wygraną. Niespodziewanie błękitnemu zaczęli sprzedawać się gracze. Zresztą podobna sytuacja miała miejsce przed moim meczem z Mniszkiem. W rezultacie udało mi się wygrać, jednocześnie zachowując dobre minuty.
Jakby tego szczęścia było mało, to z niewiadomych przyczyn (obawa przed kontuzjami?) w ostatnim meczu PO Inowrocław kompletnie odpuścił mecz dając mi szanse na upragniony bilans no i pierwsze miejsce w konferencji. Sportino2018 odniesiesz się do tego? :)
Szczęście dopisało mi również z tym, że najmocniejszy gracz ligi postanowił mi coś udowodnić i odpuścił awans. (chyba, że nie chciał nic udowadniać tylko taki miał plan?). W mojej opinii wystarczyło trochę trochę chęci i zapewne wygrałby tą ligę. Zapewne jednak cele na ten sezon miał inne - rozumiem. Nie chcę ciągnąć tego tematu i tym bardziej z kimkolwiek się kłócić. No offence, takie mam zdanie i je cały czas podtrzymuję.
Ta sytuacja spowodowała, że zacząłem bardzo mocno rozważać wzmocnienia o czym wcześniej kompletnie nie było mowy. Finalnie jednak udało się sprawdzić jakiegoś patałacha z ogromną pensją, który bardzo pomógł w PO.
Szczęściem po raz drugi okazało się to, iż Kraków się wyprzedał i nie musiałem nawet rozważać grania z wyższym nastawieniem w pierwszej rundzie. Bardzo mocno rozważałem również luz w PO z Chomiczem, jednak SZCZĘŚLIWIE postawiłem na MoTsa co okazało się strzałem w dziesiątkę! Bez tego z niższym nastawieniem zapewne bym spektakularnie wtopił. Ktoś mądry kiedyś powiedział, że trzeba ryzykować żeby zdobyć nagrodę! Ja zaryzykowałem, grę z niższym nastawieniem w finale. Z niższym bo dla mnie to było jasne, że Frost będzie luzować.
Kolejnym przejawem szczęścia dla mnie była kontuzja nomen omen Camposa w finale konferencji ze Spartą.
CDN.