Mylisz troszkę pojęcia, jesli pozwolisz, coś sprostuję.
1. Erytropoetyna nie jest "sterydem" (z chemicznego punktu widzenia) ponieważ jest hormonem peptydowym, czyli zbudowanym z kilkudziesięciu aminokwasów. Sterydy to substancje powstające w zdecydowanej większości na bazie cholesterolu czyli estrogen, progesteron, i osławiony testosteron - hormon odpowiedzialny za "męskie cechy" - owsołosienie w niektórych miejscach :P, wzrost tkanki mięśniowej (tutaj jest bezpośredni wpływ na rozrost mięśnki wykorzystywany przez pseudosportowców i chłopców spod dyskotek)
sztuczne EPO oczywiście zaliczamy do dopingu, popularnie mówiąc "sterydów"
2. Długotrwały wysiłek nie oznacza tygodni, lecz godziny. Zauważ kto bierze, biegacze, kolaże. Muszą w ciagu dnia zrobic taki wysiłek że ukł. krwionosny nie daje rady więc EPO go wspomaga. Jak wspominałem, naturalne EPO jest wydzielane stale, więc organizm odczuwa że jest zastrzyk sztucznego EPO i zaprzestaje produkcji dążąc do naturlanego poziomu już po 2-3 dni. tak więc (wg. mojej logiki) po EPO dostajesz kopa bo masz więcej krwinek ale tylko na kilka dni, później wraca do normy.
Przypominam sobie Tour de france gdzie Vinokurow miał wygrywać a tu dupa, ledwo dojechał do mety, następnego dnia nagle wygrywa górzysty etap.... dlaczego? bo walnął w nocy EPO i nagle z 5 zrobiło mu się 7 mln krwinek więc miał turbo dopalacz:)
Reasumując, EPO nie zwiększa masy mięsniowej tylko daje większą efektywność wykorzystania tego co mamy.
P.S
EPO można przyjąć tylko w zastrzykach dlatego tak komicznie dla mnie wyglądała obrona pani Marek która twierdziła że ktoś jej musiał coś podrzucić:P