Polska 83, FRANCJA 85
Jak już wspomniałem wcześniej, najlepszy ze sprawiedliwych wyników - ew, nasza wygrana dla Francuzów mogłaby być policzkiem. Po prostu wygrałby gorszy zespół. Co nie oznacza jednak złego meczu - wręcz przeciwnie, pomogliśmy w kilku miejscach szczęściu.
Najbardziej pomogły nam w tym nasze strzelby - Burghardt i Józefowicz. W tym sezonie dzięki tej parze możemy skutecznie ukrywać nasze braki mocy, dokładnie tak, jak zrobliśmy to z Francją. Łącznie chłopaki zaliczyły 20/47 trafień - wydaje mi się, że przy takiej próbie coraz ciężej mówić o szczęściu, lecz raczej o dobrym pomyśle na mecz. Nie wiem jednak, czy można do końca ufać procentowi trafień pozostałych zawodników. Niby nie odbiegają one zbytnio od ofensywnych rtg, ale generalnie jest tendencja do grania powyżej teoretycznych możliwości. W końcowym rozrachunku wydaje mi się jednak, że nasz umiarkowany sukces w ataku to głównie kwestia dobrej dystrybucji rzutów.
W obronie mogliśmy mieć farta. Ratingi sugerują, że Francuzi przy takiej ilości rzutów mogli trafiać znacznie lepiej... ale jednak im nie wychodziło. Może to kwestia low posta, który czasami lubi czynić cuda w tego typu sytuacjach? A może zwykłe szczęście? Piękno BB polega na tym, że ciężko na to odpowiedzieć.
Niemniej jednak w rebsach nasz fuks wychodzi na wierzch. Pomimo przegrania zbiórki aż 2 poziomami (z kawałkiem) uzyskaliśmy więcej zbiórek zarówno ogólnie, jak i ofensywnie. Przy takim poziomie należałoby się raczej spodziewać, że Francja otrzyma ok. 10 ofensywnych więcej - to by im dało znacznie więcej okazji do trafienia, i najprawdopodobniej doprowadziło do ok. 15-punktowej wygranej. Fart w zbiórkach zdaje mi się znowu zakłamywać mecz. Co prawda tym razem jest to na naszą korzyść, ale widać, że to jest element gry, w którym losowość zdaje się mocno objawiać.
Leniwy, stary, wyliniały kocur. Czasem jeszcze zerknie na polskie tłumaczenia.