Przetrwali bo nie grali ;-)
Tzn przybylo nas dwoch i jeden 7 letni syn. Pobiegalismy troche, zagralismy one to one (+syn), po 10 minutach mielismy dosc i do siebie dochodzilismy caly dzien. Do dzis mam zakwasy.
Trzeba spojrzec prawdzie w oczy, nasz czas juz przeminal i teraz trzeba uwazac zeby sobie krzywdy nie zrobic.
Stan na dzien dzisiejszy jest taki ze chcemy sie znowu spotkac z sobote i poruszac tymi przeszczepami i jak ktos chce dolaczyc to luzik. Jesli ktos chce faktycznie porzadnie pograc to jednak musi znalezc sobie sprawniejszych przeciwnikow