Dobra, panowie, gadajcie sobie co chcecie, ale od kiedy jestem w tej lidze, to typowanie faworyta na następny sezon na końcu aktualnego nigdy nie wychodziło. :) ZAWSZE ktoś nowy krzyżował szyki. W tym sezonie to ja miałem być murowanym faworytem. I co? Łajno. Przyszła Astoria i po ptokach. :) Jest wiele rzeczy które mogą zmienić układ sił.
1) Wyjątkowo mocny beniaminek, który mądrze rozgrywa finansami i wie jak zmaksymalizować swoje osiągi (patrz Astoria właśnie. Swoją drogą miałbym do Ciebie prośbę. Jeśli awansujesz mógłbyś rozpisać nam jak wyglądały Twoje finanse?)
2) Spadkowicz. Na 3 moje sezony w tej lidze 2 razy awansował spadkowicz...
3) Drafit - gdyby nie draft w poprzednim sezonie nijak bym nie zbudował drużyny walczącej o awans.
4) Zapasy finansowe innych graczy, duża ilość czasu, mądry dobór zawodników i taktyki. A nóż widelec ktoś z szarego końca stawki ma np zachomikowane miliiiijony i tylko czeka aż Astoria awansuje żeby w przyszłym sezonie przypuścić szturm? A może ktoś po prostu wyprzeda cały skład i za tę samą kasę wykupi zwyczajnie lepszy? Będąc cierpliwym i kupując/sprzedając o odpowiedniej porze można poprawić jakość składu nawet o 50% przy minimalnym nakładzie finansowym. A może ktoś zbuduje defensywną twierdzę nie do zdobycia i będzie nas wykańczał jednym wyśmienitym podkoszowym grajkiem? :)
No to by było na tyle. Myślę, że to dość dobrze obrazuje, że typowanie faworyta na następny sezon zwyczajnie mija się z celem.
Co do draftu. Zaraz po nim napiszę co udało mi się wyskautować, ale na razie byłby to strzał w stopę. :)