BuzzerBeater Forums

BB Poland > czik cziak on de najt vol. 2

czik cziak on de najt vol. 2 (thread closed)

Set priority
Show messages by
From: Khazaad

This Post:
00
90950.428 in reply to 90950.427
Date: 7/16/2009 1:51:13 AM
Overall Posts Rated:
145145
U Was było czytanie, a u mnie opowiadanie (bo te czytane to w końcu się nudzą). I to opowiadania zawierające często z góry określone postaci (np. dinozaury, albo samochody, albo małego żółtego słonia w czerwone kropki :) Czasem trzeba było nawet opowiadać kilka "odcinków" serii o danym bohaterze.
Ostatnio wróciliśmy do czytania, bo zapisaliśmy z żoną starszego do biblioteki. Nowe książki jednak robią swoje ;)

Co do sportu, to starszy chyba nie ma do tego drygu, młodszy ma prawdopodobnie większe zacięcie, ale wybór ich. Sportowiec to często bardzo niewdzięczny zawód, a piłkarz to już w ogóle. szczególnie w Polsce :) Choć z drugiej strony w naszym kraju wcale nie trzeba mieć nie wiadomo jakich umiejętności footballowych, aby zarabiać sporą kasę, i to jest piękne (dla zawodnika) i bardzo irytujące dla kibiców ;D

A wracając do tego stołu i podłogi, to dobrze, że nie ćwiczy skoków do wody i sam z niego nie skacze ;)

From: korsarz

This Post:
00
90950.429 in reply to 90950.428
Date: 7/16/2009 5:42:32 AM
Overall Posts Rated:
202202
żeby grać na poziomie I lub II ligi trzeba już cosik umieć, w III tylko niektóre kluby mają zawodników na kontraktach lub czymś a la stypendium i to już są kwoty typu parę tys pln max... w niższych ligach gra się albo za darmo albo za jakieś premie pod stołem za wygrane mecze, na pewno nie jest to biznes z którego się można utrzymać, a nieraz trzeba dopłacać, bo kluby nie mają na podstawowe rzeczy jak sprzęt czy woda po meczu... więc owszem piłkarstwo to niewdzięczny zawód, szczególnie że nawet ci zarabiający po parę lub parenaście tys pln miesięcznie mają w perspektywie max 10-15 lat takich zarobków i to pod warunkiem że im wcześniej kontuzja kariery nie udupi

From: Khazaad

This Post:
00
90950.430 in reply to 90950.429
Date: 7/16/2009 5:52:28 AM
Overall Posts Rated:
145145
100% true. Sam bym tego lepiej nie napisał.

Najbardziej martwią mnie te "premie pod stołem" i "kontuzje udupiające karierę" :) Jedno i drugie może szybko zakończyć karierę - i co wtedy? Prawdę powiedziawszy, udaje się grupce wybranych.

Choć z drugiej strony 20-30 tys. miesięcznie jakieś 12 lat w II-ligowym wtedy GKS-ie Bełchatów, to była niezła kasa (pracowałem wtedy z babką, której syn tam grał).

From: korsarz

This Post:
00
90950.431 in reply to 90950.430
Date: 7/16/2009 11:47:00 AM
Overall Posts Rated:
202202
wiesz... grało się kiedyś, pieniądze za wygrane mecze znam z autopsji (to pierwsze moje "zarobione" pieniądze były, szło np. 500 albo 1000zł na drużynę do podziału), jak klub akurat oddawał kasę za zakup korków czy piłki to święto było... a graliśmy na poziomie międzyokręgówki

co do kontuzji to znam calą serię takich co się dobrze zapowiadali, grali w reprezentacjach województwa w juniorach (większość obecnych I i II ligowców tam grywała), potem jedna kontuzja i nie było do czego wracać, kończyli w IV lub III lidze... jak ktoś byl wybitnie lepszy to już grywal w reprze kraju, o takich się już dba i nawet za operację związek zapłaci... ale całe masy juniorów generalnie wszyscy mają w głębokim poważaniu, kluby nie pozwalają trenować na głownym boisku, więc gra się na bocznych klepiskach itd.

mimo wszystko to naprawdę fajny sposób spędzania czasu i wyżywania się, dużo lepszy od piwa z kolegami spod bloku

From: Jax

This Post:
00
90950.432 in reply to 90950.429
Date: 7/16/2009 1:37:17 PM
Overall Posts Rated:
773773
żeby grać na poziomie I lub II ligi trzeba już cosik umieć, w III tylko niektóre kluby mają zawodników na kontraktach lub czymś a la stypendium i to już są kwoty typu parę tys pln max... w niższych ligach gra się albo za darmo albo za jakieś premie pod stołem za wygrane mecze, na pewno nie jest to biznes z którego się można utrzymać, a nieraz trzeba dopłacać, bo kluby nie mają na podstawowe rzeczy jak sprzęt czy woda po meczu... więc owszem piłkarstwo to niewdzięczny zawód, szczególnie że nawet ci zarabiający po parę lub parenaście tys pln miesięcznie mają w perspektywie max 10-15 lat takich zarobków i to pod warunkiem że im wcześniej kontuzja kariery nie udupi


to co napisałeś zgadzam się w stu procentach .Mój brat grał długo zawodowo w piłke na drugoligowym poziomie czyli obecna pierwsza liga . I mogę powiedzieć jedno niech się komuś nie wydaje że jest to łatwy kawałek chleba .W piłce żeby do czegoś dojśc trzeba mieć talent praca praca praca i duuuuuuuużo szczęścia . Jeżeli trafia się kontuzja to przestaje być kolorowo . Zawód fajny bo się robi przez jakiś czas to co się bardzo lubi przez te 15 lat .Potem jak patrze na to co robią byli sportowcy to stwierdzam że mają często problem ze swoim życiem . Jeżeli nawet odłożą jakieś pieniądze to często nie mają pomysłu jak ją spożytkować . Często potem są trenerami działaczami , ale życie najczęściej pokazuje że nie każdy świetny zawodnik jest dobrym trenerem . Poruszyliście chyba temat rzeka .

From: korsarz

To: Jax
This Post:
00
90950.433 in reply to 90950.432
Date: 7/16/2009 1:43:22 PM
Overall Posts Rated:
202202
temat dobry

problem piłkarzy polega na tym że często to nie są zbyt rozgarnięci ludzie, a w dość wczesnym wieku sypnie im kasą (mowa o tych I-ligowych)... no i uderza sodówka... w tej chwili większość I i II ligi to stali bywalcy kasyn chociażby, a i se poimprezują nieraz... a jak się chce naprawdę grać na poziomie to prawda jest taka że trzeba zapieprzać na treningach i bardzo o siebie dbać (do łóżeczka o 22 i tyle)

From: liveact

To: Jax
This Post:
00
90950.434 in reply to 90950.432
Date: 7/16/2009 4:29:15 PM
Overall Posts Rated:
4747
takim przykładem mogą być Tomaszewski, czy Boniek... wybitni zawodnicy, żadni trenerzy...

From: Khazaad

This Post:
00
90950.435 in reply to 90950.433
Date: 7/17/2009 1:57:44 AM
Overall Posts Rated:
145145
Tyle, że jakoś większość polskich sportowców jest zepsuta (głównie przez działaczy i opiekunów, którzy wietrzą w nich niezłą kasę, no i naturalnie komentatorów sportowych :) i nie potrafi żyć "po sportowemu" - odpowiednia ilość snu, odstawienie używek itp. A "woda sodowa" jest już chorobą nagminną. Czasem mam wrażenie patrząc na poziom jaki reprezentują nasi "piłkarze" z I czy II ligi, że większość z nich powinna grać maks. za średnią krajową i dziękować za to, że dostają korki i ktoś pozwala im wchodzić na murawę ;)

Niestety problem nie dotyczy tylko footballu. Pisałem już kiedyś, jak to dawno temu przed meczem eliminacji ME bodajże nasza kadra koszykarska imprezowała w Ustce w jednym z lokali, i jak wkładali pewnego Pana A.W - wtedy jedną z największych polskich gwiazd do taksówki, bo sam by nie trafił. Na drugi dzień oficjalny komunikat meczowy był taki, że "ma grypę". Byłem na meczu, przesiedział prawie cały mecz, pograł kilka minut w IV kwarcie. Ogólnie rzecz biorąc fuksem to wygraliśmy i była to pierwsza i chyba ostatnia wygrana w tych eliminacjach.

Z innej beczki - ostatnio rozmawiałem z gościem, którego córka gra w tenisa stołowego. Jest w pierwszej 10 w kraju. Jak zaczął opowiadać o podejściu co niektórych działaczy (w tym przypadku z Trójmiasta), o tym jaka atmosfera panuje w tamtejszym klubie i jak dzieciaki, które zna od małego nawet się z nim nie witają, bo grają już w "II lidze", to mi się włosy na głowie jeżyły. Jego córka ma 12 lat. Zabrał ją do innego, mniejszego klubu w innym województwie bo stwierdził, że dwa/trzy lata w takim towarzystwie i zepsują mu dziecko do tego stopnia, że nie uda się tego naprawić. Najśmieszniejsze jest to, że chodzi o tenis stołowy. Zwykły ping-pong. A co się dzieje w sportach, w których obraca się większą gotówką? Aż strach pomyśleć.

Odnośnie kontuzji - znałem kiedyś na studiach kolesia, który grał gdzieś na południu kraju w II lidze (pochodził z Rudy Śląskiej). Wystarczyła jedna kontuzja kolana, nieco poważniejsza, i wszyscy o nim zapomnieli. Jak wrócił do zdrowia, to nie miał już klubu, bo go nie chcieli. Ze znajomymi z Jantara zdarzało się podobnie, ale to inna bajka, bo wyżej jak w III lidze to oni nie grali (a i w III tylko sezon :).

Ogólnie rzecz biorąc sport to fajna sprawa, ale najfajniejszy jest na poziomie amatorskim. I to chyba na całym świecie. Bo za zawodowym idą często zdecydowanie za duże pieniądze.

This Post:
00
90950.436 in reply to 90950.435
Date: 7/17/2009 2:25:23 AM
Overall Posts Rated:
179179
Ciekawe informacje, smutne jest to iż zachowania i sytuacje przez Ciebie opisane są wiekszości przypadków normą.
Rozumiem ze kariera sportowac trwa kilkanaście lat ( maks ), ale tenże sportowiec też musie coś dac z siebie. Tymczasem patrząc na polskich sportowców np piłkarzytzn ich żenujący poziom, brak odpowieniej mentalności i pmyslunku itp, człowiek zastanawia się za co oni chca tyle kasy? Uważam że w naszym kraju są zmacznie przepłacani. Byle kopacz, kóry raz czy dwa trafi w bramkę żada od razu podwyżki w tys. a gazety robia z neigo zbawiciela.

Co do " sportowego życia" przesdstawiciel różbych dyscyplin to pracując w czasie studiów w krakowskich knajpach nieraz widziałem jak niektóre " gwiazdy" Białej Gwiazdy czy Cracowii potrafią dbac o kondycję, dbali o tą kondycję do białego rana:). Zresztą nie tylko piłarze są takimi "profesjonalistami ", swego czasu do kanjpy w której pracowałem nagminnie przychodziły zawodniczki koszykarskiej sekcji Wisły, oj dawały czadu i to w tygodniu...nie ma przebacz, dbanie o formę to podstawa. Później jak sie oglada porażki będące ich udziałem czy czyta w jaki sposób tłumacza się z nich to nie wiem czy śmiac się z nich czy z tych mas kibiców którzy mają jeszcze złudzenia.

From: korsarz

This Post:
00
90950.437 in reply to 90950.435
Date: 7/17/2009 3:30:10 AM
Overall Posts Rated:
202202
Ogólnie rzecz biorąc sport to fajna sprawa, ale najfajniejszy jest na poziomie amatorskim. I to chyba na całym świecie. Bo za zawodowym idą często zdecydowanie za duże pieniądze.

otóż to... moje granie traktowałem amatorsko, wiedziałem żekariery nie zrobię wielkiej, kiedyś jeden trener stwierdził że umiejętnościami to ja gdzieś na III ligę się nienadaję, tyle że kondycyjnie to ja się tam ni huhu nie nadawałem, bo powiedzmy sobie szczerze że od III ligi wzwyż to biegają konie same... no i w takim własnie sobiegraniu jest zabawa, i na to trzeba dzieciaki namawiać, żeby zamiast na dupie spędzały czas na boisku

From: Khazaad

This Post:
00
90950.438 in reply to 90950.437
Date: 7/17/2009 3:47:18 AM
Overall Posts Rated:
145145
no i w takim własnie sobiegraniu jest zabawa, i na to trzeba dzieciaki namawiać, żeby zamiast na dupie spędzały czas na boisku

Ot co... tylko wcale nie jest to takie łatwe. Zwłaszcza w dzisiejszych czasach, gdzie niestety możliwość uprawiania wielu dyscyplin jest strasznie ograniczona. Ale za piłką zawsze można pobiegać, a i co ważniejsze, kosz też się z reguły gdzieś znajdzie :)

Advertisement