Liczyłem na Boston, gdy do Pierce'a ściągnęli właśnie Allena i Garnetta. Wtedy im życzyłem mistrzostwa i udało im się. Tak, Allen pierwszą połowę miał słabą, ale w drugiej się rozstrzelał. Większość z tych rzutów trafił właściwie z tego samego miejsca. Komentatorzy żartowali, że to miejsce powinni nazwać Ray Allen Spot. Między innymi dzięki temu w III kwarcie mieli kolejny run 18-0.
Natomiast Glenn "Big Baby" Davis udanie zastąpił Garnetta. I nie zraził się nawet tym, że na początku cztery jego rzuty zostały zablokowane. On się zdecydowanie więcej rusza po boisku niż KG. Czasem wygląda nieporadnie, ale wczoraj był bardzo skuteczny.
Później oglądałem Thunder @ Lakers. I to był zdecydowanie lepszy mecz niż wcześniejszy zdominowany przez Boston. Oklahoma bardzo ładnie broniła, szczególnie w drugiej kwarcie. W decydującej jednak Kobe wziął sprawy w swoje ręce i to przesądziło o wyniku. Bryant nawet jak nie trafia to szuka fauli i wolnych albo akcji trzypunktowych. Komentatorzy nazwali go chciwym ;)
Thunder zważywszy na to, że szybko faule łapał Westbrook zagrali bardzo dobry mecz. Tym bardziej, że ich pierwsza piątka ma za sobą w sumie 29 meczów w play-off w karierze a sam Bryant ma ich 175.
Durant nie trafił rzutu za trzy, który mógł dać Oklahomie zwycięstwo.