O tak? A niby czemu przegra częściej niż powinien, skoro rywal idąc za twoją radą też zwolni grę?:)
Zwolnienie gry spowoduje, że wartość oczekiwana wyniku będzie niższa a równocześnie bliżej remisu. Podwójne zwolnienie gry (obydwie drużyny zwalniają) powoduje, że wynik robi się już bardzo niski - zatem różnica punktowa niewielka. W związku z tym potrzeba mniej szczęścia, żeby przeciągnąć wynik na swoją stronę. Przykładowo z wyniku 50-55 jest łatwiej fuksem wygrać, trafiając dwie trójki w końcówce niż z wyniku 100-110.
Zatem w interesie słabszego jest zwalnianie gry, a nie jest to w interesie silniejszego.
Oczywiście silniejszy w dalszym ciagu ma większą szansę od słabszego i zapewne wygra więcej razy, ale mniej razy niż w przypadku, gdyby obaj przyśpieszyli.
Przykładowo liczbowo może wyglądać to tak. Na sto identycznie rozegranych partii, jeśli obaj przyśpieszą, to silniejszy wygra 90 razy a słabszy 10 razy. Natomiast przy zwolnieniu gry może się zdażyć, że słabszy wygra aż 20 razy a silniejszy tylko 80 razy. Dalej silniejszy jest faworytem, ale słabszy zwiększył szansę na niespodziankę.
Nadal nie bierzesz pod uwagę tego, że jeżeli rywal gra szybko z obwodu to twoją jedyną szansą na nadrobienie jego zysków jest granie w trumnie nie wolno a właśnie szybko.
Ale dlaczego? Tego zupełnie nie rozumiem. Dlaczego jeśli rywal przyśpiesza grę atakując z obwodu to ja też muszę przyśpieszać? Udowadniałem już tutaj, że jeśli rywal przyśpiesza grę, to powoduje to automatycznie, że także ja mam więcej rzutów. Przecież jeśli ja przyśpieszę, to rywal też będzie miał więcej rzutów. To działa w obie strony.
--
Uważam, że to Ty szkodzisz mówiąc, że powinno grać się tylko szybko. Jeśli w meczu obydwie drużyny grają szybko, to jedna z nich popełnia błąd.