Wisniewski to akurat zły przykład, jedynie może być przydatny w kontekście jeśli miałbyś zostać farmą :) Jego cena transferowa to przeważnie były jego 2-3 tygodniowe pensje. To był zawodnik, żeby pomóc wygrać jakiś mecz w finale, baraże lub mecz w PO. Tomański z założenia raczej ma być innym zawodnikiem, taki franchise player.
Tacy zawodnicy powinni kosztować dużo i faktycznie kosztują. Oczywiście realia cenowe są różne w zależności od oczekiwań, ligi, predyspozycji finansowych, wieku zawodnika, potencjału itp itd. Aktualnie za 4 mln można dostać takich dwóch zawodników na miarę 2 ligi, nawet PLK patrząc po ile schodzili Famulski, Salik, Mansfield (4x 20) czy aktualnie za ile można dostać Lutyńskiego. Tacy zawodnicy są już wytrenowani zatem można im poświęcić czas jedynie na trening ogólny, na który jak sam wiesz nie potrzeba trenera lepszego niż lvl1.
Nie chcę jakoś trzymać się kurczowo tych 4,3 mln, ale mnóstwo jest juniorów, za których płaci się tuż po drafcie 2 mln i więcej. Nawet na takich zawodnikach kwota zakupu nie zwróci się, dlatego dopóki tych 5 mln nie zobaczę w formie faktycznie wydanej gotówki to po prostu nie uwierzę, że jest tyle wart, a nawet jeśli będzie taka oferta to nadaje się ona do przycięcia.
Kwota transferowa powinna odzwierciedlać faktyczny wpływ zawodnika na uzyskiwane wyniki. W ten sposób wychodzi, że Tomański powinien grać w NT i PLK ponieważ, jest wyżej wycenianym zawodnikiem niż Rakus.
Nie obliczyłeś za to wartości sportowej ani marketingowej jaką zawodnik wniósł do klubu.
Gdybym miał ją uwzględnić to Tomański ma ją aktualnie mniejszą niż mój kontuzjowany 29 latek. Co oznacza wartość marketingowa? Sprzedaje jakieś zakąski na promocjach w supermarketach? Jeśli mówisz o gadżetach to one są tak na prawdę mizerne w chwili obecnej. Raz, że nie ma flagi przy nazwisku, dwa jego pensja jest niska.