Źle rozumujesz. Idąc dalej tym tokiem to najlepiej zatrudnić 5 zawodników o pensji 2 000$ bez trenera i zysk będzie jeszcze większy. Pieniądz sam w sobie nie jest nic wart. Jego ceną jest siła nabywcza jaką oferuje w zamian. Ja Tomańskiego rozpatruje na takiej płaszczyźnie: dobieram odpowiednie parametry (umiejętności) jakie ma mieć w przyszłości, określam koszt treningu (zakup trenera, jego pensje, zakup zawodnika, pensje zawodnika) i porównuję z tym co się dzieje na rynku. Jeśli koszt treningu jest mniejszy niż ceny porównywalnych zawodników (w przypadku starszych zawodników odpowiednio amortyzujemy koszt treningu) to wówczas decyzja zapada na korzyść trenowania Tomańskiego.
Głównym założeniem tej tezy jest brak porównywania pensji zawodników. Ona nie jest kosztem w przypadku zawodników wytrenowanych. To jest efekt. Tak czy siak, prędzej czy później uzyskamy taką pensję zawodnika trenując go. Różnica polega jedynei w czasie. Czy warto poświęcić lata/sezony treningu dla korzyści w przyszłości, czy może aktualne ceny pozwalają na redukcję kosztów treningu i uzyskanie przyszłych efektów w chwili obecnej przyjmując do wiadomości, że nasz wymarzony zawodnik będzie nieco odbiegał od ideału.
Satysfakcja z treningu jest trudno mierzalna, ale więcej strzałek tygodniowo zobaczysz trenując rzuty wolne :) A i progres zespołu przy treningu paradoksalnie jest wolniejszy tak jak udowodniłem to akapit wyżej. Także sorry Piotras, ale Twój tata* napisał nieaktualny już poradnik "jak wytrenować gwiazdę" :)
* ;)