Po 15 minutach dzisiejszego meczu z powodu kontuzji zszedł z parkietu najlepszy strzelec z obwodu mojego zespołu (w niektórych środowiskach znany jako "Rumun" ;))...Już wiem, że nie jest to kontuzja meczowa :/
Fakt ten daje do myślenia, ponieważ:
- jeszcze nie wyprowadziłem na prostą formy poprzedniego rekonwalescenta
- kto wie, jak po tym zejściu dociągnie wynik reszta zespołu (na razie wzorcowo beztroską koszykówką zalatuje, w moich meczach rzadko spotykaną :))
- pan kontuzjowany w tym meczu miał sobie uzbierać minuty do treningu...no i nie uzbiera...
-...a te minuty zabiorą mu inni i wyjdzie, że będą mieli ich za dużo => zwalą sobie formę...
Suma sumarum już nie wiem czego się złapać, żeby zostać :) Zakupy na takiej górce bardzo mi się nie uśmiechają, ale kto tam wie w jaką desperację popadnę...No to jak? Jeśli więcej niż +1 to ja już teraz zaczynam się żegnać i skupiać na treningu? :)
Zresztą już sobie próbuję przypomnieć dalsze słowa piosnki "Już pożegnania nadszedł czas..."...tam tylko o lecie było chyba, a u mnie nie za bardzo...no może jedynie spocony mogę być z tych emocji w strefie spadkowej...
PS. Ja swoją aktywność na forum mierzę wprost proporcjonalnie do osiągnięć ligowych...no to może starczy na dzisiaj...i na jeszcze parę tygodni wprzód i w tył ;)