To prawda Qesti - w drugiej lidze jest naprawdę ciężko. Poziom jest bardzo wysoki. Tam się żyje z meczu na mecz, a łatwych zwycięstw na horyzoncie nie widać. Niech świadczy o tym choćby mój zupełnie odwrotny bilans 4-18 z zeszłego sezonu. Ale za to zysk jaki... w porywach miałem nawet 175 tys. dolarów za tydzień...a ponad 100 tys. przez cały sezon. Średnio 120 -130 tys. Do tego pól miliona w gotówce za awans. Także jest o co walczyć, oprócz samej satysfakcji z rywalizacji oczywiście - to priorytet.
Przy takiej kasie można też się wzmocnić (oby nie za późno, ale byle zawodnik za 1,2 mln na drugą ligę może nie wystarczyć) i jeszcze utrzymać.
PS W jednej z drużyn z mojej ligi grał na przykład reprezentant Polski, bodajże Rakus się zwał... zarabiający grubo ponad 200 tys. tygodniowo:). I nie to, że reszta zespołu to cieniasy czy zdolne młodzieniaszki do trenowania jak to u Mikrusów z Widzewa przez jakiś czas było. Budżety są astronomiczne. Trzeba mieć dużą halę, aby sobie tam poradzić. Jak wszedłem do magicznej drugiej ligi, miałem niecałe 9 tys. miejsc. Obecna hala jaką mam teraz to moim zdaniem absolutne minimum na drugą ligę, jeśli ktoś chce tam przetrwać. Trzeba mieć na pokrycie tych sowitych pensji, ale najpierw jeszcze za coś kupić "posiadaczy" owych sowitych pensji (choć one same z siebie nie grają). Rozbudowa hali, wzmocnienia - ciężko w jeden sezon. Potem się okazuje, że nie ma co się wzmacniać, bo i tak spadek przesądzany. Dobrze mieć już halę wcześniej, ale łatwo się mówi. Frekwencja tam jest niesamowita, i można niezłe ceny biletów dowalić.
Last edited by Bolesław III Krzywousty at 1/26/2012 9:04:04 PM
1. Wszystko jest trudne, dopóki nie stanie się proste. 2. Sens jest dokładnie tam, gdzie go szukasz. 3. Granice naszego języka są granicami naszego świata.