Dzięki Panowie... Jeszcze to do mnie nie dociera.
Niebiesky - za spotkaniem w drugiej lidze oczywiście też się opowiadam (Ileż można lecieć w dół, ale kto wie? Stamtąd wylecieć nietrudno, a ktoś musi.).
Hegemonia it's back... to second league Baby.
Mimo kłopotów z byciem na plusie, osłabienia wywołanego spadkiem, mimo kontuzji... wracam zgodnie z planem i zamierzam się tym razem maksymalnie - jak tylko się da - wzmocnić i utrzymać. To był ten moment, żeby wyjść - inni by się wzmacniali, a ja bym egzystował na finansowym styku - w dodatku w sąsiedztwie kolejnych spadkowiczów z drugiej ligi. I przerąbane: czasem jest tak, że jak prześpi się odpowiedni moment (np. przez "take it easy", kontuzje, taktykę), to można gnić i gnić w jednej lidze. Pokazuje to potem historia rozmaitych drużyn na różnym szczeblu w tej grze. I tak by mogło być, ale na szczęście wykorzystałem swój moment.
Ten sezon dokładnie tak miał wyglądać (poza kontuzją pod koniec). Generalnie rzecz biorąc, przerąbane jest z tymi spadkowiczami z ligi II.2: najpierw LuckyLoosers (utrzymał się tym razem, choć w innej grupie - sprawdziłem), teraz ja. Mam nadzieję, że nie trafię znowu do II.2 - chodzą słuchy, iż to najsilniejsza grupa wśród drugich lig. Tak czy owak zresztą piekło, ale może mniejsze się uda wyhaczyć.
PS Dziękuję mojemu przeciwnikowi za frapujący finał. Dobry, trzy-meczowy pojedynek, pełen szachów entuzjazmowych. Masz dobry, głęboki, zrównoważony skład zdolny do wielu zaskakujących konfiguracji... ponadto z dużą wymiennością funkcji. Dziś mój MVP osobiście musiał zająć się Twoim snajperem na pozycji numer 2. Tak myślałem, że go wstawisz znów na dwójkę po wczorajszym meczu, gdzie sypał za trzy niemiłosiernie. Równie groźny Węgier (SF) na szczęście na wyjeździe i przy grze na maksa tu i tu już takiego meczu nie zagrał. Z ławki też na niego napuściłem obrońcę po tym wczorajszym meczu. Trochę mi obaj stracha napędzili w meczu nr 2:). Na marginesie: Twoi podkoszowi strasznie długo się trzymali (game 3), zanim wylecieli za sześć fauli. PF miał po pierwszej połowie 5 przewinień i prawie dograł mecz do końca (minutę z hakiem przed końcową syreną wyleciał dopiero). Także nerwy były... bo stawka meczu ogromna. A jak skubaniec zbiera... Wyszedł nam niezły finał. Trzy-meczowy, jak na finał przystało.
PPS Gratuluję Dziesięcinom. Przyznam uczciwie, że miałem już moment mocnego zwątpienia (jak we mnie całe playoffs PocektRocekt) w to, że uda Ci się utrzymać (tok myślenia na parę kolejek przed barażami). Na szczęście wyszarpałeś, wydarłeś to utrzymanie i udowodniłeś, że Twój zespół zasługuje, aby tu być. Ja to wiedziałem już wcześniej, no ale zachciało się pucharku, hehe... i o mały włos nie byłoby katastrofy. Wszystko jednakże dobre, co się dobrze kończy (choć niekoniecznie dla systemu nerwowego). Swoją drogą dla mnie też to było nerwowe playoffs (jak zawsze)... Kontuzja mojego najlepszego obrońcy utrudniała mi sprawę, ale uratowało mnie to słynne już "niegwiazdorskie" (choć MVP wpadło) zbilansowanie składu.
*Noty nie grają, wykresiki są kapryśne, pensyjki mylą... DMI jest jak overall w NBA live. W tym cały urok tej gry, że wielu rzeczy nie widać jak na dłoni.
** WE ARE THE CHAMPIONS... czas na szampana. W klubie panuje totalna euforia i ożywienie.
***Ciekawe co tam z draftem niebawem... Może jakoś fartem trafi się wartościowy zadaniowiec na Puchar Polski, mimo ostatniego numeru.
Last edited by Bolesław III Krzywousty at 2/5/2012 9:44:02 PM
1. Wszystko jest trudne, dopóki nie stanie się proste. 2. Sens jest dokładnie tam, gdzie go szukasz. 3. Granice naszego języka są granicami naszego świata.